Lublinieckie ciekawostki (cz. 30)

Lublinieckie ciekawostki (cz. 30)

Podczas drugiej wojny światowej więzienie przy ulicy Sobieskiego zapełniło się wieloma polskimi rodzinami. Polacy trafiali najpierw do siedziby gestapo w Zawierciu, a następnie do Lublińca. Kobiety troszczyły się o swoich bliskich przebywających na męskim oddziale. Według wspomnień byłej więźniarki Jadwigi Kalinowskiej, „w więzieniu pracowała strażniczka pani Wiewiórska, Niemka. Prowadziła tam konspiracyjną pracę solidarnościową. Kiedy chciałyśmy przekazać coś na oddział męski, na przykład jedzenie, (…) dostawałam od pani Wiewiórskiej klucze (…). Z Lublińca większość więźniarek wywożono do fabryki w Niemczech. Mogły one wrócić do rodzinnego miasta dopiero w styczniu 1945 r., kiedy to Lubliniec został wyzwolony, a wraz z nim wszystkie urzędy i więzienie.”

Po wojnie zlikwidowano więzienną kaplicę z pięknymi witrażami oraz mieszkanie naczelnika zamienione na ambulatorium. Pierwszy remont obiektu przeprowadzono w latach 1964 – 1966, przystosowując go do potrzeb zakładu karnego dla kobiet. Naczelnik jednostki w latach 1968 – 1990, podpułkownik Jan Dąbrowicz, wspomina: „Zerwaliśmy stropy, założyliśmy centralne ogrzewanie, kanalizację wodno – ściekową i nowe instalacje elektryczne. Większość cel pojedynczych przerobiliśmy na wieloosobowe, w każdej instalując kącik sanitarny.”

W hali produkcyjnej położonej od wschodniej strony więzienia przez prawie trzydzieści lat pracowały tysiące więźniarek, szyjąc ubrania, drąc pierze czy produkując skórzane torby. W roku 2002 halę zaadaptowano na nowoczesny oddział terapeutyczny dla narkomanek.